
INFINIVENTUS to domowa hodowla
Czarnego Teriera Rosyjskiego, zarejestrowana w Związku
Kynologicznym w Polsce. Nadrzędnym celem, do którego dąży hodowla
jest jakość, a nie ilość i osiągnięcie równowagi między
eksterierem, zdrowiem i charakterem hodowanych zwierząt. Należy
zawsze pamiętać, że chwile sukcesów na wystawowym ringu, to
tylko chwile. Oprócz atrakcyjnej powierzchowności potrzeba
charakteru, który sprawi, że życie z psem będzie przyjemnością i
zdrowia, aby móc się cieszyć jego wyglądem i osobowością przez
długie lata.
Moja przygoda z Czarnym Terierem Rosyjskim zaczęła się
przypadkowo w 1998 roku, kiedy do mojego rodzinnego domu trafiła
prawie-czernyszka Dżina. Zawojowała wszystkich niesamowitą, jak
na szczeniaka inteligencją i odwagą. Niestety szybko wyszło na
jaw, jak tragiczne mogą być konsekwencje zakupu szczeniaka z
niesprawdzonego źródła. "Producent" nie zadbał o profilaktyczne
szczepienia i Dżina odeszła w wieku 4 miesięcy na parwowirozę.
Po jej śmierci w domu zamieszkały dog niemiecki Karo i kundelek
Cerber, dla znajomych Berek. Duet ten królował niepodzielnie
przez prawie 10 lat, ale cały czas powracała myśl o czernyszu...
Ofiary raz zainfekowane czernyszomanią tak łatwo się tej choroby
nie pozbędą...
Wiosną 2008 roku nagle odszedł Karo, a Berek popadł w depresję.
Zapadła decyzja, że pilnie potrzeba mu towarzystwa. Pojawiały
się różne propozycje, ale właściwa była tylko jedna - Czarny
Terier Rosyjski!
22 czerwca 2008 roku rodzina powiększyła się o nowego członka -
JUKĘ z Ruskiej Strażnicy. W końcu po 10 latach marzeń pojawił
się w moim życiu prawdziwy czernysz.

Juka rosła, rozrabiała, podbijała serca... nawet serce Berka, z
którym wkrótce stworzyła nierozłączną parę. Ja postanowiłam
spróbować swoich sił na wystawach, potem w samodzielnym
strzyżeniu... i wkroczyłam na drogę bez odwrotu... Mimo tego, że
samodzielna nauka i wystawiania, i strzyżenia psów metodą prób i
błędów nie jest rzeczą łatwą, to udało mi się zapewnić Juce
niezłą karierę wystawową.
Po jakimś czasie zaczęły coraz częściej pojawiać się myśli o
kolejnym czernyszu. Może z tej hodowli, a może po tamtej suce...
a właściwie czemu by tego wymarzonego szczeniaka samemu nie
wyhodować? Juka jest ładna, prawidłowo zbudowana, z cudnym
charakterem, bardzo dobrymi wynikami prześwietleń stawów...
dlaczego nie? Zarejestrowałam przydomek, zaczęłam rozglądać się
za narzeczonym i czekać na sprzyjający moment na szczenięta,
czyli zakończenie moich studiów. Niestety pojawienia się małych
czarnych kulek nie doczekał Berek...

30 grudnia 2012 roku przyszedł na świat pierwszy, długo
oczekiwany miot z przydomkiem Infiniventus. Ojcem szczeniąt
został ten "jeden jedyny" Gosha, czyli NOCHNOY DOZOR DOLINY
VETROV. Rosyjskiej hodowli, mieszkający w Szwecji przystojniak o
cudnym charakterze. Równie pełne emocji jak czas porodu i
odchowania szczeniąt były miesiące je poprzedzające: gorączkowe
oczekiwanie na wynik badania wybranka na hiperurikozurię
(niestety, Juka okazała się obciążona HUU, więc jej partner nie
mógł być nosicielem tego genu), poszukiwanie sposobu dostania
się do zamorskiego narzeczonego, lot samolotem, w końcu TA
chwila kiedy USG miało potwierdzić czy są efekty podróży...
Finalnie na świecie pojawiły się dwie potężne baby: WIOSENNA
BURZA i WICHURA, chłop na schwał WIATR OD MORZA i jeden Aniołek
[*] który nie przeżył przedłużającego się porodu. Życie hodowcy
to często śmiech przez łzy... Szczeniaki rozwijały się
doskonale, Juka okazała się bardzo czułą matką (dorosłe dziecko
to dla niej dalej dziecko). Dwójka szczeniąt znalazła wspaniałe
domy, a jedna dziewczynka została w hodowli.

Wybranką została WIOSENNA BURZA, po domowemu Burza. Po czasie
mogę potwierdzić, że decyzja o wyborze reproduktora i
zostawieniu Burzy była słuszna. Wyrosła na piękna, zdrową sukę o
doskonałym charakterze, łącząc w sobie zalety obojga rodziców.

W roku 2016 planuję powołanie na świat kolejnego pokolenia w
hodowli Infiniventus i otwarcie nowego rozdziału w jej historii.
|